[Marka własna]
O kobiecym pięknie, public relations, brandingu i o tym, jak osiągnąć zawodowy sukces, rozmawiałam z Anną Wykurz - dyrektor zarządzającą w Dr Ambroziak Laboratorium - nowej premium marce kosmetyków skin-care oraz współzałożycielką firmy technologicznej We Do Bots. Zapraszam do lektury!
Iga Karst: Jaka jest Twoja definicja kobiecego piękna?
Anna Wykurz: Dla mnie kobiecość to przede wszystkim siła. Jesteśmy bardzo silne i często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wydaje nam się, że musimy jakieś być, że musimy więcej, bardziej, inaczej i szukamy potwierdzenia siebie na zewnątrz. A największe piękno nosimy w sobie. Odbija się ono w naszym uśmiechu, oczach, nastawieniu do świata. Wierzę mocno w to, że jesteśmy piękne, kiedy czujemy się sobą. Kiedy się spełniamy i realizujemy. Gdy pozwalamy sobie na marzenia i po nie sięgamy. Gdy mamy odwagę na wyrażanie siebie. Dla mnie piękno to przede wszystkim siła, pasja i odwaga.
I.K.: A czym jest dla Ciebie sukces?
A.W.: Dla mnie sukcesem jest ogólny dobrostan i tu znowu mam na myśli wiele czynników. "Zasypiać z satysfakcją i budzić się z ekscytacją" – to dla mnie prawdziwa definicja życiowego sukcesu. To jak czuję się sama ze sobą. To, że robię to, co kocham. Że się rozwijam. Wszystko to razem sprawia, że czuję się spełniona. Nie definiuję sukcesu przez zajmowane stanowiska czy stan konta. Uważam, że jest to naturalne następstwo wszystkiego, co powiedziałam powyżej. Jest to wypadkowa a nie cel. Kiedyś wierzyłam mocno w to, że to cel jest najważniejszy. Teraz uważam, że równie ważna jest droga.
I.K.: Dokładnie to samo zauważyłam, pracując nad książkami. Zbieranie materiałów, zdobywanie nowej wiedzy, układanie fabuły, rozmowy z ludźmi, którzy są specjalistami w danej branży i tworzenie całej historii tak, żeby puzzle poskładały się w całość, jest najciekawsze. Kiedy stawiam ostatnią kropkę w maszynopisie, najczęściej kompletnie tracę zainteresowanie daną opowieścią. Czyli liczy się droga, a nie cel. Ale do takiego postrzegania rzeczywistości, faktycznie, trzeba dojrzeć... Napisałaś ostatnio na Instagramie, że są takie dni, kiedy wiesz, że świat jest Twój. Z czego czerpiesz siłę?
A.W.: Z siebie i z otaczającego mnie świata :) Zwracam ogromną uwagę na jakość swojego życia, jakość relacji które buduję, jakość komunikacji, rozmowy, które prowadzę. Rozumiem przez to również odpowiednie nastawienie. Co rano ustawiam sobie odpowiedni mindset. Nie mam złego humoru, bo pada deszcz, niemniej bardzo się cieszę, gdy świeci słońce. Nie wszystkie zadania w ciągu dnia są moimi ulubionymi, ale zawsze przypominam sobie: dlaczego to robię? Wiem, że to wszystko jest częścią procesu. Jestem typem człowieka z "can do attitude" i bardzo to w sobie lubię. I to nie jest tak, że miałam tak od zawsze, są to kompetencje i nawyki, których można się nauczyć. Wierzę w to, że można nauczyć się "pięknie żyć" i ja to praktykuję. "To na czym się focusujesz rośnie", dlatego ja staram się świadomie wybierać to, dokąd przekierowuję swoją uwagę. Używając marketingowej nomenklatury - uważam, że życie jest jak algorytm. Im więcej na coś zwracam uwagę, tym więcej przyciągam tego do swojego życia. Zrobiłam nawet taki krótki projekt w mediach społecznościowych "Algorytm Życia", którego zadaniem było zwracanie uwagi na te fajne rzeczy, które dzieją się każdego dnia. Dostrzeganie piękna w codziennych chwilach, koncentrowanie się na pozytywach i wyłapywanie tych małych-wielkich momentów.
I.K.: Pracujesz w branży, która dokładnie odpowiada temu, co studiowałaś. Co dały Ci studia? Przecież nie trzeba mieć dyplomu, żeby narysować logo albo wymyślić nazwę produktu!
A.W.: Nie trzeba. I wiele osób nie pracuje w swoim zawodzie, a są doskonali w czymś innym, co robią. Kiedyś miałam takie przemyślenie, co jest bardziej prawdziwe? "Rób to co kochasz" czy "Kochaj to co robisz"? Dla mnie zdecydowanie to drugie. Bo to, co pozwala nam na tworzenie wielkich rzeczy, to przede wszystkim działanie z pasją. Zajmujemy się różnymi rzeczami w życiu, ale jeśli robimy to z pasją i zaangażowaniem, to daje nam to ogromną satysfakcję. Co dały mi studia? Myślę, że przede wszystkim szerokie spojrzenie na zagadnienie komunikacji. To co obserwuję na co dzień to fakt, że często specjaliści działają w swoim wąskim obszarze, zapominając o pełnym oglądzie. Dlatego zdarza się, że marki prowadzą dużo aktywności, które działając w oderwaniu od siebie, nie przynoszą takich efektów, jakby mogły. Ja zawsze na marketing patrzę jak na sieć neuronową. Analizuję wiele aspektów i sprawdzam, w jaki sposób się ze sobą łączą i co wynika z tego połączenia. Tak szeroka perspektywa jest bardzo ważna przy tworzeniu strategii. Od ogółu do szczegółu z konkretnie rozpisanym planem. Połączenie warstwy kreatywnej z procesową i analityczną. Tutaj nie możemy myśleć jednotorowo. Dlatego ja mocno wierzę w myślenie na dużą skalę w szerokiej perspektywie. Wtedy ‘narysowanie logo’ nie jest ‘gotową grafiką dla wszystkich’ a realną identyfikacją marki na lata, niosącą za sobą wyraźne przesłanie.
I.K.: To prawda! Takie oderwane od siebie działania mogą wręcz zadziałać ujemnie, kiedy wejdą ze sobą w sprzeczność... Może pokażę to w ogromnym uproszczeniu i nieco bardziej obrazowo... Na przykład firma produkująca perfumy zleca zrobienie opakowań znajomemu grafikowi, kampanii telewizyjnej jednej agencji reklamowej, social mediami zajmuje się druga agencja, a event premierowy organizuje jeszcze ktoś inny. Jeśli całość nie jest odgórnie skoordynowana, grozi to oczywistą katastrofą. Często powtarzam swoim Klientom, odnośnie budowania marki, że niezależnie czy chodzi o osobę jako markę, firmę czy produkt - warto postawić na strategiczne planowanie i koordynowanie działań, bo długofalowo da to spójne i wzmocnione efekty. Klienci nie zawsze są do tego przekonani, zwłaszcza jeśli chodzi o "mniejsze" marki. Złudnie można sądzić bowiem, że takie działania dające ogląd na pełną sytuację są zarezerwowane wyłącznie dla wielkich korporacji. Tymczasem, jak do tej pory, wszyscy moi Klienci, których przekonałam do takiego podejścia, doceniają je i chyba już nawet nie wyobrażają sobie powrotu do tego, co było wcześniej. A wracając do studiów...
A.W.: Mnie studia nauczyły patrzenia projektowego na całość. Zawsze jak podchodzę do jakiegoś zadania, zaczynam od "Dlaczego?", a później to zgłębiam. - dlaczego to robimy? - dlaczego teraz? - dlaczego ktoś miałby to kupić? - dlaczego akurat tak? - dlaczego mają wybrać nas?
I.K.: Czyli kieruje Tobą ciekawość. Czasem mam wrażenie, że wiele się do niej sprowadza. Mną ciekawość kieruje i przy zdobywaniu informacji do książek, i przy pracy związanej z public relations czy szerzej - corporate identity. Cytując założyciela naszej specjalności na studiach, człowieka, który - jak sądzę - pod względem zawodowym, mocno nas ukształtował, profesora Michaela Fleischera: "tak, sądzę, że bez ciekawości wcale się nie da, a w tym zawodzie już na pewno nie (...)".
A.W.: Ja to uwielbiam! Lubię też pogłębiać i kwestionować pierwsze odpowiedzi. Pozwala to na dojście do nieoczywistych wniosków. A takie są najlepsze. W marketingu i życiu, trzeba eksperymentować. Uważam, że trzeba się tym bawić, mieć odwagę na robienie nowych i nieoczywistych rzeczy.
I.K.: Pamiętasz siebie z czasów uniwersyteckich? Czym tamta Ania różniła się od tej obecnej?
A.W.: Bardzo się różni! I bardzo się cieszę z tego powodu. To świadczy o naturalnym rozwoju. Zdecydowanie bardziej wiem, czego chcę. Zdecydowanie bardziej wiem, czego nie chcę. Zdecydowanie bardziej świadomie zarządzam swoim życiem i relacjami. Zdecydowanie więcej mam pokory i naturalnej pewności siebie. To co pozostało takie samo to "wartości" one są uniwersalne, ale również ewoluują. I poczucie humoru, które bardzo w sobie lubię.
I.K.: Od razu po studiach miałaś określony cel czy błądziłaś?
A.W.: Nigdy nie nazwałabym tego "błądzeniem", ale precyzyjnego celu nie miałam. Zawsze wiedziałam, że odniosę sukces - przy czym ten rozumiany jako dobre i spełnione życie.
I.K.: Kiedy myślę o Tobie, a znamy się od wielu lat, myślę "uśmiech". Co kryje się za tym uśmiechem?
A.W.: Poczucie humoru i gadanie - to jest coś, co zawsze było moimi mocnymi stronami. :) Uwielbiam żartować i uwielbiam ludzi, którzy potrafią to robić i mają dystans do siebie. Za moim uśmiechem kiedyś skrywał się sposób na poradzenie sobie ze światem. Uśmiech i żart był moim naturalnym mechanizmem na radzenie sobie z problemami. Do tej pory stosuję technikę na "rozśmieszanie". Lubię zmiękczać problemy, by móc spojrzeć na nie z innej perspektywy. Myślę, że w czasach studiów uśmiech był dla mnie również sposobem na radzenie sobie z mniejszą pewnością siebie. Skutecznie odwracał uwagę. Teraz za tym uśmiechem skrywa się zrozumienie i serdeczność dla mnie samej i świata, i zdecydowanie większa pewność siebie.
I.K.: Prowadząc firmę, nauczyłam się, że zawsze trzeba mieć wyjście "B", a często też "C", "D" i tak do końca alfabetu... To minimalizuje ryzyko porażki, chociaż – oczywiście – nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, wszystkich przeszkód, które przyjdzie nam pokonać. Jestem ciekawa, jak Ty podchodzisz do swojej pracy i kariery. Planujesz wszystko skrupulatnie czy wolisz "iść na żywioł"?
A.W.: Spotkałam w swoim życiu tak wielu niesamowitych ludzi, których być może nie spotkałabym, mając plan A, B, C. Kiedyś podchodziłam do życia bardziej według agendy. Teraz daję się ponieść. To, jakie wiodę życie i gdzie jestem teraz, jest wynikiem konsekwencji w działaniu, ale nie podążaniu stricte zgodnie z planem. Pozwalam sobie na zauważanie szans i korzystanie z nich. Gdy działałam zgodnie z założeniami, miałam w sobie mniej otwartości. Teraz podchodzę do życia jak do serialu. Niby wiem, co będzie w następnym odcinku, ale nagle scenariusz całkowicie się zmienia, pojawiają się nowe okoliczności, nowi bohaterowie i ja muszę odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości.
I.K.: I tym sposobem sama nawiązałaś do tego, do czego od początku zmierzałam... Mam wrażenie, że permanentny sukces najczęściej oparty jest na konkretnym planie i ciężkiej pracy. Ale najciekawsze rzeczy w życiu dzieją się za sprawą szczęścia i przypadkowych zbiegów okoliczności, kiedy to los niespodziewanie wrzuca nas w konteksty, o których nie przyszłoby nam wcześniej do głowy, że możemy w nich funkcjonować. Tak było w moim przypadku na przykład z książką "299", która pokazuje świat motocyklistów. Przez jednego z nich zostałam zapytana, czy nie napisałabym takiej powieści. Wcześniej nigdy nie pomyślałabym, że zainteresuje mnie taki temat. Ile w Twoim sukcesie jest konkretnego planu, a ile przypadku?
A.W.: O, o tym właśnie mówię :) Bardzo podoba mi się stwierdzenie: "(...) kiedy to los niespodziewanie wrzuca nas w konteksty, o których nie przyszłoby nam wcześniej do głowy (...)". Ja jeszcze dwa lata temu nie przypuszczałabym, że będę wprowadzać nową markę kosmetyków na rynek. Oczywiście, że robię to wykorzystując swoje doświadczenie i kompetencje. Ale to, że to robię teraz jest wypadkową wielu czynników, wydarzeń i spotkania odpowiednich ludzi. Dlatego z tak ogromną ciekawością myślę o tym, co może wydarzyć się w kolejnych latach. To co według mnie jest ekstremalnie istotne, to nastawienie jakie mamy do świata i budowanie wartościowych relacji. To dzięki nim dzieje się magia. Często powtarzam sobie, że "ja to mam szczęście w życiu" i myślę, że powołując się na "Algorytm życia", przyciągam to szczęście w postaci wydarzeń i ludzi, którzy mnie otaczają. I dodam tylko, że to nie jest tak, że moje życie to "nieustające pasmo sukcesów" - jak również zwykłam mówić. Bardziej chodzi mi o wyciąganie pozytywów i lekcji z wszystkiego co nam się przydarza.
I.K.: A dokąd zmierzasz teraz? Bo praca sama w sobie chyba nie jest ostatecznym celem?
A.W.: Dla mnie realizowanie się zawodowo jest bardzo ważne. Przy projekcie, który teraz realizuję mam jasno zdefiniowane cele, ale tu również, pozostawiam sobie przestrzeń na to co "może się wydarzyć". Niemniej to do czego zmierzam na chwilę obecną to właśnie budowanie dobrej jakości życia. We wszystkich jego dziedzinach. Rozwój zawodowy, rozwój osobisty, rozwój duchowy, fizyczny, relacje. Lubię wyciągać z życia to co się da. Chcę doświadczać. Wierzę w to, że doświadczenia nas budują, dlatego lubię też eksperymentować. To wszystko składa się na pełnię. Zasypianie z satysfakcją i budzenie się z ekscytacją.
I.K.: I tego życzę Ci na każdy nadchodzący dzień! Dziękuję za motywującą rozmowę :)
Anna Wykurz - ekspertka komunikacji online, marketingu i nowych technologii. Prelegentka, autorka tekstów, szkoleniowiec. Laureatka prestiżowej nagrody Dyrektor Marketingu roku 2023. Przez ponad dziesięć lat prowadziła firmę marketingowo-doradczą, gdzie tworzyła i wdrażała strategie pomagające klientom budować wizerunek, rozwijać sprzedaż i optymalizować wydatki marketingowe. Urodzona sprzedawczyni, uwielbia nowoczesną komunikację i nowe media. Co-Founder firmy technologicznej We Do Bots automatyzującej obsługę klienta w sektorze hotelarskim i medycznym. Wizjonerka i kreatorka, obecnie dyrektor zarządzająca i partner w Dr Ambroziak Laboratorium - nowej premium marce kosmetyków skin-care. W życiu kieruje się zasadą: "Jeżeli nie nazywają Cię szalonym, gdy rozpoczynasz coś nowego, to znaczy, że Twojemu myśleniu brakuje rozmachu".
Opracowanie rozmowy: Iga Karst / Zdjęcie: Maria Bystrzycka i archiwum Anny Wykurz
KOMENTARZE
Dodaj komentarz albo zadaj pytanie na Instagramie albo Facebooku.